
1. Bardzo
przydatny do cięcia grubszych gałęzi. Nie władam zbyt pokaźną siłą, a to ostrze
i dźwignia zapewniają mi skuteczność bez wysiłku, nawet przy sporych gałęziach.
2. Maluszek,
ale sprytny. Ma nakładkę, która przy cięciu utrzymuje ściętą część. Idealny do
usuwania przekwitniętych róż, które od razu można umieścić w pojemniku, bez
konieczności sprzątania po zabiegu.
3. Nożyce
żywopłotowe. Bardzo lekkie. Używam do przycinania bukszpanów, lawendy, itp.
4 i 6. Typowe, do wszystkiego, nr 6 to
mój ulubieniec, bez niego w ogóle nie warto wychodzić do ogrodu. 4 jest trochę
mniej wygodny, ale radzi sobie z grubszymi gałązkami.
5. Kolejny maluch, do przekwitniętych
kwiatów i jakichś precyzyjnych prac.
7. Poręczne nożyce, np. do formowania
bukszpanów, wycinania przekwitniętych bylin, korekt, itp.
Kiedy ogród dorośnie, takie zabawki stają się niezbędne. Niedawno przycięłam szmaragdy wzdłuż wjazdu. Choć przy sadzeniu miały zaledwie 40cm, przez 9 lat dorosły prawie do 3m. Zaczęły nam zabierać niebo w jadalni więc postanowiłam je przyciąć. Chcąc trochę 'złamać' ich monotonię przycięłam segmenty w łuki. Pomiędzy nimi rosną klony jesionolistne 'Flamingo', które zyskały przestrzeń na korony.
Przed |
Pierwszy segment przycięty:) |
Drugi segment w trakcie. Przewodniki odcinałam sekatorem nr 1, a 3 formowałam czubek |
Efekt (prawie) końcowy :) |